Valencia utrzymała fotel lidera. Real wciąż bez bramki.
W meczu na szczycie 4 kolejki La Liga w Walencji zmierzył się zespół gospodarzy z mistrzem kraju FC Barceloną. Faworytem spotkania była Duma Katalonii, która ostatnie spotkanie ligowe wygrała z zespołem Osasuny Pampeluna aż 8:0!.
Spotkanie dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy nie bali się mistrza kraju. Pierwszą dogodną sytuację miała jednak Barcelona, a konkretnie Pedro, którego strzał pozostawił dużo do życzenia. Valencia od początku meczu nastawiała się na szybkie kontrataki, których Duma Katalonii nie umiała zatrzymać. W 11 minucie piłkarze z Estadio Mestalla domagali się rzutu karnego po zagraniu ręką w polu karnym przez obrońcę Barcelony. Sędzia jednak na wapno nie wskazał, a już minutę później Valencia objęła prowadzenie w tym spotkaniu. Dobrą akcją na skrzydle popisał się Mathieu, a piłkę niefortunnie przeciął Eric Abidal, obok bezradnie interweniującego Valdesa. Na tablicy wyników widniał wynik 1-0.
Już w 14 minucie było 1-1, w polu karnym po dobrym podaniu od Fabregasa znalazł się Pedro i strzałem w krótki róg wyrównał wynik meczu.
Valencia jednak nie zamierzała się w tym meczu poddać, i dalej raz po raz przeprowadzała groźne kontry. Jedna z nich w 23 minucie dała ponowne prowadzenie Valencii. W tej sytuacji spokojem wykazał się Pablo Hernandez, który z bliskiej odległości, technicznym strzałem pokonał Valdesa.
Do końca pierwszej połowy już nic się nie zmieniło, choć jeszcze w 25 minucie Valencia mogła objąć prowadzenie 3-1. Mogła i powinna, gdyż po świetnym dośrodkowaniu przed pustą bramką znalazł się Soldado. Uderzył jednak piłkę tak niefortunnie, że ta minęła bramkę.
Po przerwie Barcelona zagrała lepiej, stwarzała więcej groźnych akcji. Wraz z upływem czasu, gracze z Mestalla zaczęli popełniać więcej błędów, których jednak tego wieczoru nie potrafiła wykorzystać Barcelona.
W 75 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Messi, jednak nie potrafił zdobyć gola. Co nie udało się jemu, dwie minuty później perfekcyjnie skończył Fabregas. Ładnym strzałem pokonał golkipera Valencii tym samym strzelając 4 bramkę w 4 meczu z rzędu dla Barcelony.
Mecz na szczycie zakończył się podziałem punktów, choć trzeba przyznać, że to lider La Liga Valencia, była zespołem wyraźnie lepszym i bardziej konstruktywnym. Miała szansę przez większość czasu na pokonanie bardziej utytułowanego przeciwnika, jednak nie potrafiła tego dokonać.
W kolejnym meczu bramki nie zdobyli piłkarze Realu Madryt, którzy zaledwie zremisowali na boisku Racingu Santander 0-0. Znów zawiedli napastnicy oraz Cristiano Ronaldo. Dla porównania w ostatnich dwóch kolejkach Barcelona zdobyła 10 bramek, przy zerowym dorobku Realu Madryt.
Bramek nie oglądaliśmy też w meczu Osasuny z Sevillą. Dwoma bramkami popisał się jednak nowy nabytek Atletico Madryt Falcao. Zespół ze stolicy pokonał na własnym boisku Sporting Gijon aż 4-0.
Zwycięstwa odniosły także Villareal (2-0 z Mallorcą, po bramkach Rossiego i Nilmara), Real Sociedad (1-0 z Granadą, po bramce Estrady), Malaga (również 1-0 z Athleticiem Bilbao, bramka Cazorli) oraz Levante (2-1 nad Rayo Vallecano).
Spotkanie dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy nie bali się mistrza kraju. Pierwszą dogodną sytuację miała jednak Barcelona, a konkretnie Pedro, którego strzał pozostawił dużo do życzenia. Valencia od początku meczu nastawiała się na szybkie kontrataki, których Duma Katalonii nie umiała zatrzymać. W 11 minucie piłkarze z Estadio Mestalla domagali się rzutu karnego po zagraniu ręką w polu karnym przez obrońcę Barcelony. Sędzia jednak na wapno nie wskazał, a już minutę później Valencia objęła prowadzenie w tym spotkaniu. Dobrą akcją na skrzydle popisał się Mathieu, a piłkę niefortunnie przeciął Eric Abidal, obok bezradnie interweniującego Valdesa. Na tablicy wyników widniał wynik 1-0.
Już w 14 minucie było 1-1, w polu karnym po dobrym podaniu od Fabregasa znalazł się Pedro i strzałem w krótki róg wyrównał wynik meczu.
Valencia jednak nie zamierzała się w tym meczu poddać, i dalej raz po raz przeprowadzała groźne kontry. Jedna z nich w 23 minucie dała ponowne prowadzenie Valencii. W tej sytuacji spokojem wykazał się Pablo Hernandez, który z bliskiej odległości, technicznym strzałem pokonał Valdesa.
Do końca pierwszej połowy już nic się nie zmieniło, choć jeszcze w 25 minucie Valencia mogła objąć prowadzenie 3-1. Mogła i powinna, gdyż po świetnym dośrodkowaniu przed pustą bramką znalazł się Soldado. Uderzył jednak piłkę tak niefortunnie, że ta minęła bramkę.
Po przerwie Barcelona zagrała lepiej, stwarzała więcej groźnych akcji. Wraz z upływem czasu, gracze z Mestalla zaczęli popełniać więcej błędów, których jednak tego wieczoru nie potrafiła wykorzystać Barcelona.
W 75 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Messi, jednak nie potrafił zdobyć gola. Co nie udało się jemu, dwie minuty później perfekcyjnie skończył Fabregas. Ładnym strzałem pokonał golkipera Valencii tym samym strzelając 4 bramkę w 4 meczu z rzędu dla Barcelony.
Mecz na szczycie zakończył się podziałem punktów, choć trzeba przyznać, że to lider La Liga Valencia, była zespołem wyraźnie lepszym i bardziej konstruktywnym. Miała szansę przez większość czasu na pokonanie bardziej utytułowanego przeciwnika, jednak nie potrafiła tego dokonać.
W kolejnym meczu bramki nie zdobyli piłkarze Realu Madryt, którzy zaledwie zremisowali na boisku Racingu Santander 0-0. Znów zawiedli napastnicy oraz Cristiano Ronaldo. Dla porównania w ostatnich dwóch kolejkach Barcelona zdobyła 10 bramek, przy zerowym dorobku Realu Madryt.
Bramek nie oglądaliśmy też w meczu Osasuny z Sevillą. Dwoma bramkami popisał się jednak nowy nabytek Atletico Madryt Falcao. Zespół ze stolicy pokonał na własnym boisku Sporting Gijon aż 4-0.
Zwycięstwa odniosły także Villareal (2-0 z Mallorcą, po bramkach Rossiego i Nilmara), Real Sociedad (1-0 z Granadą, po bramce Estrady), Malaga (również 1-0 z Athleticiem Bilbao, bramka Cazorli) oraz Levante (2-1 nad Rayo Vallecano).