Nice to Michu, czyli od zera do bohatera
Miguel Perez Cuesta, znany bardziej jako Michu, od zeszłego sezonu w angielskiej Swansea jest znany na całym świecie. Wszystko to za sprawą świetnych występów w Łabędziach i strzeleniu łącznie 22 goli w debiutanckim sezonie.
Poznajmy zatem historię, jednego z najlepiej rozwijających się zawodników rodem z Hiszpanii.
Urodzony 21 marca 1986 roku w Oviedo. Pasją do futbolu zaraził się od ojca, który wierzył w to, że syn ma nieprzeciętny talent. W wieku 6 lat zapisał go do szkółki Realu Oviedo, lokalnego klubu piłki nożnej. Towarzystwo miał świetne bowiem grał z Juanem Matą i Santi Cazorlą. W pierwszej drużynie zadebiutował jednak dopiero w 2003 roku, kiedy to Oviedo występowało w Segunda Division. Niestety później dla klubu było już tylko gorzej. Zespół borykał się z problemami finansowymi i wielu zawodników zwolniono bądź sami rozwiązali kontrakty. On jednak pozostał aż do 2007 roku przechodząc do rezerw Celty Vigo. W między czasie Michu zaczął myśleć o czymś zastępczym, gdyby nie udało mu się w futbolu. Poszedł na studia na Uniwersytet w Oviedo, kierunek administracja i zarządzanie, jednak z powodu zainteresowania Vigo ukończył tylko pierwszy rok czteroletnich studiów. Pierwszy sezon spędził jeszcze w rezerwach, ale już w kolejnym był graczem pierwszego zespołu. Michu nie wspomina jednak tego okresu zbyt dobrze.
"Grałem tam przez 4 lata, a było w tym czasie aż 8 trenerów, żaden nie chciał na mnie postawić, jeśli już dostawałem szansę, to później przez 3 tygodnie siedziałem na ławce"- żalił się Michu.
W 2010 roku przyszła wspaniała propozycja dla Michu, przeskok z trzeciej ligi do Primiera Division, lepsze zarobki i szansę na szybszy rozwój kariery. Każdy piłkarz zmieniłby otoczenie, tylko nie Michu. Propozycja przyszła bowiem ze Sportingu Gijon, odwiecznego wroga Celty Vigo. Hiszpan nie potrafił rozczarować kibiców.
Dobre występy w Celcie opłaciły się, 15 bramek zdobytych w 103 meczach zaowocowały propozycją ze strony beniaminka Rayo Vallecano. Klub i zawodnik tym razem byli przekonani co do transferu, więc Michu zmienił otoczenie. Sezon 2011/12 na pewno na długo pozostanie w jego pamięci, z prostej przyczyny- był niemal doskonały. W przeciętnym zespole, borykającym się z finansowymi problemami Michu świecił niczym gwiazda polarna. 15 bramek, w tym dwie strzelone Ikerowi Casillasowi, ulubiona pozycja na boisku, czyli jako klasyczna "10", wszystko to wpłynęło na dalsze zainteresowanie
Sam mówił: "Nie liczą się dla mnie pieniądze, ważniejsze są regularne występy i zdobywanie bramek, Rayo daje mi taką możliwość".
Pod koniec sezonu został objawieniem ligi i najbardziej bramkostrzelnym pomocnikiem w La Lidze. Zaczęto mu wróżyć transfer do lepszego klubu w Hiszpanii, Valencii, Sevilli czy Atletico.
Tymczasem po zdolnego Asturyjczyka zgłosiła się walijska Swansea, występująca w Premier League.
Trener zespołu Michael Laudrup bardzo chciał pozyskać Michu, i wyłożył na stół 2 mln funtów, Rayo propozycję bez ceregieli przyjęło. Michu został Łabędziem.
Już po pierwszych meczach okazało się, że był to strzał w 10-tkę. Michu strzelał gola za golem, kolejnym wielkim rywalom. Ze swoją techniką i wzrostem, wyrósł na lidera Swansea. Zaczęto mówić o najlepszym transferze lata do Anglii. Michu bardzo odpowiadał techniczny i szybki futbol, oparty na dużej ilości wymiany piłek, znany właśnie z Hiszpanii. Dodatkowo Asturyjczyk nie czuł się samotny, gdyż w Swansea, aż roiło się od Hiszpanów. W tym okienku transferowym, za sukcesem Michu zostali sprowadzeni kolejni, ich liczba w klubie to- 8.
Sezon Michu zakończył z 22 bramkami, 18 w lidze i 4 w pucharach. Wynik jak na debiutancki sezon w Anglii, naprawdę wyśmienity. Kariera Michu więc weszła w końcu na dobre tory. Swoje zainteresowanie jego osobą, wykazuje także Vicente del Bosque, który obiecuje szybkie powołanie dla pomocnika. Michu słynie też z nietypowej cieszynki po golu. Przebiera palcami koło ucha, ciesząc się z każdej bramki.
A my śledzimy jego poczynania w nowym sezonie. Jak na razie po 5 kolejkach ma dwa trafienia na koncie, ale jesteśmy pewni, że nie są to ostatnie trafienia tego zdolnego gracza.
Poznajmy zatem historię, jednego z najlepiej rozwijających się zawodników rodem z Hiszpanii.
Urodzony 21 marca 1986 roku w Oviedo. Pasją do futbolu zaraził się od ojca, który wierzył w to, że syn ma nieprzeciętny talent. W wieku 6 lat zapisał go do szkółki Realu Oviedo, lokalnego klubu piłki nożnej. Towarzystwo miał świetne bowiem grał z Juanem Matą i Santi Cazorlą. W pierwszej drużynie zadebiutował jednak dopiero w 2003 roku, kiedy to Oviedo występowało w Segunda Division. Niestety później dla klubu było już tylko gorzej. Zespół borykał się z problemami finansowymi i wielu zawodników zwolniono bądź sami rozwiązali kontrakty. On jednak pozostał aż do 2007 roku przechodząc do rezerw Celty Vigo. W między czasie Michu zaczął myśleć o czymś zastępczym, gdyby nie udało mu się w futbolu. Poszedł na studia na Uniwersytet w Oviedo, kierunek administracja i zarządzanie, jednak z powodu zainteresowania Vigo ukończył tylko pierwszy rok czteroletnich studiów. Pierwszy sezon spędził jeszcze w rezerwach, ale już w kolejnym był graczem pierwszego zespołu. Michu nie wspomina jednak tego okresu zbyt dobrze.
"Grałem tam przez 4 lata, a było w tym czasie aż 8 trenerów, żaden nie chciał na mnie postawić, jeśli już dostawałem szansę, to później przez 3 tygodnie siedziałem na ławce"- żalił się Michu.
W 2010 roku przyszła wspaniała propozycja dla Michu, przeskok z trzeciej ligi do Primiera Division, lepsze zarobki i szansę na szybszy rozwój kariery. Każdy piłkarz zmieniłby otoczenie, tylko nie Michu. Propozycja przyszła bowiem ze Sportingu Gijon, odwiecznego wroga Celty Vigo. Hiszpan nie potrafił rozczarować kibiców.
Dobre występy w Celcie opłaciły się, 15 bramek zdobytych w 103 meczach zaowocowały propozycją ze strony beniaminka Rayo Vallecano. Klub i zawodnik tym razem byli przekonani co do transferu, więc Michu zmienił otoczenie. Sezon 2011/12 na pewno na długo pozostanie w jego pamięci, z prostej przyczyny- był niemal doskonały. W przeciętnym zespole, borykającym się z finansowymi problemami Michu świecił niczym gwiazda polarna. 15 bramek, w tym dwie strzelone Ikerowi Casillasowi, ulubiona pozycja na boisku, czyli jako klasyczna "10", wszystko to wpłynęło na dalsze zainteresowanie
Sam mówił: "Nie liczą się dla mnie pieniądze, ważniejsze są regularne występy i zdobywanie bramek, Rayo daje mi taką możliwość".
Pod koniec sezonu został objawieniem ligi i najbardziej bramkostrzelnym pomocnikiem w La Lidze. Zaczęto mu wróżyć transfer do lepszego klubu w Hiszpanii, Valencii, Sevilli czy Atletico.
Tymczasem po zdolnego Asturyjczyka zgłosiła się walijska Swansea, występująca w Premier League.
Trener zespołu Michael Laudrup bardzo chciał pozyskać Michu, i wyłożył na stół 2 mln funtów, Rayo propozycję bez ceregieli przyjęło. Michu został Łabędziem.
Już po pierwszych meczach okazało się, że był to strzał w 10-tkę. Michu strzelał gola za golem, kolejnym wielkim rywalom. Ze swoją techniką i wzrostem, wyrósł na lidera Swansea. Zaczęto mówić o najlepszym transferze lata do Anglii. Michu bardzo odpowiadał techniczny i szybki futbol, oparty na dużej ilości wymiany piłek, znany właśnie z Hiszpanii. Dodatkowo Asturyjczyk nie czuł się samotny, gdyż w Swansea, aż roiło się od Hiszpanów. W tym okienku transferowym, za sukcesem Michu zostali sprowadzeni kolejni, ich liczba w klubie to- 8.
Sezon Michu zakończył z 22 bramkami, 18 w lidze i 4 w pucharach. Wynik jak na debiutancki sezon w Anglii, naprawdę wyśmienity. Kariera Michu więc weszła w końcu na dobre tory. Swoje zainteresowanie jego osobą, wykazuje także Vicente del Bosque, który obiecuje szybkie powołanie dla pomocnika. Michu słynie też z nietypowej cieszynki po golu. Przebiera palcami koło ucha, ciesząc się z każdej bramki.
A my śledzimy jego poczynania w nowym sezonie. Jak na razie po 5 kolejkach ma dwa trafienia na koncie, ale jesteśmy pewni, że nie są to ostatnie trafienia tego zdolnego gracza.