Autor tekstu: Tomasz Żakieta
18.08.11 (16.11)
18.08.11 (16.11)
Barcelona z Superpucharem Hiszpanii. Geniusz Messiego.
W środę na Camp Nou w Barcelonie odbyło się rewanżowe spotkanie Superpucharu Hiszpanii, triumf po zaciętym meczu odnieśli gospodarze 3-2, a duża w tym zasługa fenomenalnego Lionela Messiego. Argentyńczyk zdobył dwie piękne bramki i zaliczył kapitalną asystę przy pierwszej bramce, której autorem był Anders Iniesta.
FC Barcelona niczym nie przypominała zespołu sprzed 3 dni. Grała tak, jak nas do tego zdążyła już przyzwyczaić. Szybkie składne akcje, mnóstwo technicznych podań i błysk geniuszu Messiego. Po raz pierwszy jego kunszt objawił się w 16 minucie, gdzie genialnym podaniem w uliczkę obsłużył Iniestę. Pomocnikowi Blaugrany nie pozostało nic innego jak skierować ją do bramki Casillasa. Na odpowiedź ze strony Realu nie trzeba było długo czekać. Już w 20 minucie z pozoru nie groźnie wyglądające dośrodkowanie na bramkę zamienił Cristiano Ronaldo. Była to jego bramka numer 100 w barwach Realu, a do tego pierwsza bramka zdobyta na Camp Nou. Jeszcze jako gracz Manchesteru United Ronaldo nie wykorzystał na tym stadionie karnego.
Barca choć przeważała po zdobyciu bramki przez Real, nie potrafiła tego udokumentować. Gdy wydawało się, że podobnie jak w pierwszym meczu nic do połowy się już nie zmieni, swoim piłkarskim talentem błysnął ponownie Messi. Ominął on w swoim stylu trzech obrońców, na koniec lekko podcinając piłkę nad Casillasem. Na przerwę Barcelona schodziła prowadząc 2-1.
Druga połowa była zacięta, jednak żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki. Dopiero w 81 minucie Kaka zgrał piłkę głową do Karima Benzemy, a ten dokładnym strzałem pokonał Valdesa. Zanosiło się na dogrywkę. Wtedy jednak swój geniusz po raz kolejny pokazał Messi. Akcja przeprowadzona bokiem boiska przez Adriano i dośrodkowanie wzdłuż linii bramkowej zakończyło się przepiękną bramką Argentyńczyka. Barcelona prowadziła 3-2, a na tablicy wyświetliła się 88 minuta spotkania.
Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Cesc Fabregas, któremu cały stadion zgotował gorące powitanie. Fabregas może i niczym się nie popisał, jednak to po faulu na nim Marcelo ujrzał czerwony kartonik. Od tego momentu miało miejsce dużo dziwnych i nieprzemyślanych decyzji. Sędzia musiał co chwilę kogoś uspokajać, bowiem dochodziło do utarczek słownych i bijatyk. Kolejne czerwone kartki ujrzeli Oezil i Villa, którzy wdali się w przepychanki. Także rezerwowy bramkarz Barcelony Pinto należał do najbardziej sfrustrowanych piłkarzy. Największym jednak zaskoczeniem było zachowanie trenera Realu Madryt Portugalczyka Jose Mourinho, który to podszedł do asystenta trenera Guardioli Tito Villanovy i wsadził mu palec w oko. Odchodząc od niego tylko w swoim stylu szyderczo się uśmiechał. Z pewnością FIFA i UEFA wyciągną z tego meczu konsekwencje skierowane w oba zespoły. Kary spodziewać może się też Mourinho.
W niczym nie zmieniło to jednak faktu, że mecz zakończył się zwycięstwem Barcelony i zdobyciem Superpucharu Hiszpanii. Barcelona wygrała z meczach z Realem po raz pierwszy Superpuchar. Do tej pory oba zespoły spotykały się ze sobą 5-krotnie w finale, cztery zwycięstwa odnieśli "Królewscy". Dla FC Barcelony to 10 Superpuchar Hiszpanii, Real ma na swoim koncie 8 triumfów w tej imprezie.
FC Barcelona niczym nie przypominała zespołu sprzed 3 dni. Grała tak, jak nas do tego zdążyła już przyzwyczaić. Szybkie składne akcje, mnóstwo technicznych podań i błysk geniuszu Messiego. Po raz pierwszy jego kunszt objawił się w 16 minucie, gdzie genialnym podaniem w uliczkę obsłużył Iniestę. Pomocnikowi Blaugrany nie pozostało nic innego jak skierować ją do bramki Casillasa. Na odpowiedź ze strony Realu nie trzeba było długo czekać. Już w 20 minucie z pozoru nie groźnie wyglądające dośrodkowanie na bramkę zamienił Cristiano Ronaldo. Była to jego bramka numer 100 w barwach Realu, a do tego pierwsza bramka zdobyta na Camp Nou. Jeszcze jako gracz Manchesteru United Ronaldo nie wykorzystał na tym stadionie karnego.
Barca choć przeważała po zdobyciu bramki przez Real, nie potrafiła tego udokumentować. Gdy wydawało się, że podobnie jak w pierwszym meczu nic do połowy się już nie zmieni, swoim piłkarskim talentem błysnął ponownie Messi. Ominął on w swoim stylu trzech obrońców, na koniec lekko podcinając piłkę nad Casillasem. Na przerwę Barcelona schodziła prowadząc 2-1.
Druga połowa była zacięta, jednak żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki. Dopiero w 81 minucie Kaka zgrał piłkę głową do Karima Benzemy, a ten dokładnym strzałem pokonał Valdesa. Zanosiło się na dogrywkę. Wtedy jednak swój geniusz po raz kolejny pokazał Messi. Akcja przeprowadzona bokiem boiska przez Adriano i dośrodkowanie wzdłuż linii bramkowej zakończyło się przepiękną bramką Argentyńczyka. Barcelona prowadziła 3-2, a na tablicy wyświetliła się 88 minuta spotkania.
Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Cesc Fabregas, któremu cały stadion zgotował gorące powitanie. Fabregas może i niczym się nie popisał, jednak to po faulu na nim Marcelo ujrzał czerwony kartonik. Od tego momentu miało miejsce dużo dziwnych i nieprzemyślanych decyzji. Sędzia musiał co chwilę kogoś uspokajać, bowiem dochodziło do utarczek słownych i bijatyk. Kolejne czerwone kartki ujrzeli Oezil i Villa, którzy wdali się w przepychanki. Także rezerwowy bramkarz Barcelony Pinto należał do najbardziej sfrustrowanych piłkarzy. Największym jednak zaskoczeniem było zachowanie trenera Realu Madryt Portugalczyka Jose Mourinho, który to podszedł do asystenta trenera Guardioli Tito Villanovy i wsadził mu palec w oko. Odchodząc od niego tylko w swoim stylu szyderczo się uśmiechał. Z pewnością FIFA i UEFA wyciągną z tego meczu konsekwencje skierowane w oba zespoły. Kary spodziewać może się też Mourinho.
W niczym nie zmieniło to jednak faktu, że mecz zakończył się zwycięstwem Barcelony i zdobyciem Superpucharu Hiszpanii. Barcelona wygrała z meczach z Realem po raz pierwszy Superpuchar. Do tej pory oba zespoły spotykały się ze sobą 5-krotnie w finale, cztery zwycięstwa odnieśli "Królewscy". Dla FC Barcelony to 10 Superpuchar Hiszpanii, Real ma na swoim koncie 8 triumfów w tej imprezie.