Autor: Tomasz Żakieta
6.09.11 (23.22)
6.09.11 (23.22)
Remis z Niemcami w Gdańsku. Historyczne bramki Polaków
Polska w dramatycznych okolicznościach zremisowała z Niemcami 2:2 na PGE Arena w Gdańsku. Nie udało się odnieść historycznego zwycięstwa w 18 meczu obu reprezentacji. Brakowało niecałej minuty.
Polacy rozpoczęli z wyraźną rezerwą i tremą, choć grali na nowo otwartym stadionie w Gdańsku przed własną publicznością. Już w 9 minucie bliski zdobycia bramki był obrońca Niemców Phillip Lahm, jego techniczny strzał obronił kapitalnie Szczęsny. W odpowiedzi na bramkę pomknął Sławomir Peszko (notabene gracz niemieckiego Koeln). W sytuacji sam na sam z Timem Wiese, górą wyszedł bramkarz zachodnich sąsiadów.
W 31 minucie przed szansą niemal stuprocentową stanął młody Schurlle, jednak i tu znowu objawił się geniusz Szczęsnego, golkipera Arsenalu Londyn. Młody bramkarz zdawał się nie pamiętać o ośmiu straconych bramkach w ostatniej kolejce Premier League z Manchesterem United. Raz po raz bronił fenomenalnie, czego świadkiem byliśmy jeszcze w 30 minucie i strzale Klosego z 2 metrów. Błąd w tej sytuacji popełnił Arkadiusz Głowacki, jak się okazało nie ostatni w tym meczu.
Jeszcze lepszym kunsztem popisał się Szczęsny w 41 minucie, najpierw obronił mocny strzał z narożnika pola karnego od Podolskiego, później instynktownie dobitkę Klose.
Na koniec pierwszej połowy przed szansą na objęcie prowadzenia ponownie stanęli Polacy, ponownie Peszko. Próba ominięcia Wiesego nie była skuteczna i na przerwę schodziliśmy z bezbramkowym remisem.
Upragniona bramka (oczekiwana od 31 lat) z Niemcami padła w 55 minucie. Akcję przeprowadził Dudka, który został sfaulowany w polu karnym. Sędzia poczekał z decyzją, a będący na pełnej szybkości Lewandowski zdobył gola na 1:0. Stadion oszalał, Polacy prowadzili z Niemcami.
W 68 minucie na tablicy był już remis, za sprawą rzutu karnego wykonywanego przez Toniego Kroosa. Podyktowany on został po faulu w polu karnym, którego dopuścił się Głowacki. Za faul ujrzał on żółty kartonik.
Tym razem trybuny jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ucichły. W 76 minucie Szczęsny fenomenalnie sparował piłkę na poprzeczkę po mocnym uderzeniu, dobrze dysponowanego tego dnia Schurlle.
Niemcy byli w natarciu, Polacy dość rozpaczliwie bronili się przed kolejnymi atakami. W 81 minucie sytuacja zrobiła się jeszcze gorsza po drugiej żółtej kartce Głowackiego. Sfaulował on Goetze i musiał opuścić boisko.
Wydawało się, że remis będzie sukcesem w tym meczu, jednak za sprawą dobrego wyjścia w uliczkę Brożka, bramkarz Niemiec ratował się faulem. Kibice na PGE Arena ujrzeli drugi rzut karny. Tym razem serca biły mocniej, gdyż wykonywać mieli go Polacy na tablicy widniała już 90 minuta gry. Do piłki podszedł Błaszczykowski i ze spokojem posłał ją do siatki.
Sędzia doliczył 3 minuty, które miały spowodować że zespół przejdzie do historii polskiej piłki nożnej. Jak się jednak okazało, nie przejdą. W ostatniej akcji meczu, rajd przeprowadził Muller i po ziemi wzdłuż pola karnego dograł do Cacau. Chwilę później arbiter zakończył mecz. Końcowy wynik 2:2.
Na brawa zasłużyli na pewno Szczęsny, poprzez kapitalne obrony klasy światowej oraz strzelcy obu bramek: Lewandowski i Błaszczykowski. Na minus z pewnością Wawrzyniak i Głowacki. Odnotować też trzeba dobry występ debiutanta w polskiej ekipie- Damiena Perquisa. Gracz Sochaux po tym jak dostał obywatelstwo zagrał od pierwszej minuty w meczu z Niemcami i wypadł poprawnie.
Reasumując trzeba przyznać, że piłkarskie porzekadło się ponownie sprawdziło. "wszyscy grają, a na koniec i tak zwyciężają Niemcy". Smutne, ale niestety prawdziwe. Redakcja Espanioli gratuluje Polakom remisu i momentami dobrej gry, budzącej coraz większe nadzieje na przyszłość
Polacy rozpoczęli z wyraźną rezerwą i tremą, choć grali na nowo otwartym stadionie w Gdańsku przed własną publicznością. Już w 9 minucie bliski zdobycia bramki był obrońca Niemców Phillip Lahm, jego techniczny strzał obronił kapitalnie Szczęsny. W odpowiedzi na bramkę pomknął Sławomir Peszko (notabene gracz niemieckiego Koeln). W sytuacji sam na sam z Timem Wiese, górą wyszedł bramkarz zachodnich sąsiadów.
W 31 minucie przed szansą niemal stuprocentową stanął młody Schurlle, jednak i tu znowu objawił się geniusz Szczęsnego, golkipera Arsenalu Londyn. Młody bramkarz zdawał się nie pamiętać o ośmiu straconych bramkach w ostatniej kolejce Premier League z Manchesterem United. Raz po raz bronił fenomenalnie, czego świadkiem byliśmy jeszcze w 30 minucie i strzale Klosego z 2 metrów. Błąd w tej sytuacji popełnił Arkadiusz Głowacki, jak się okazało nie ostatni w tym meczu.
Jeszcze lepszym kunsztem popisał się Szczęsny w 41 minucie, najpierw obronił mocny strzał z narożnika pola karnego od Podolskiego, później instynktownie dobitkę Klose.
Na koniec pierwszej połowy przed szansą na objęcie prowadzenia ponownie stanęli Polacy, ponownie Peszko. Próba ominięcia Wiesego nie była skuteczna i na przerwę schodziliśmy z bezbramkowym remisem.
Upragniona bramka (oczekiwana od 31 lat) z Niemcami padła w 55 minucie. Akcję przeprowadził Dudka, który został sfaulowany w polu karnym. Sędzia poczekał z decyzją, a będący na pełnej szybkości Lewandowski zdobył gola na 1:0. Stadion oszalał, Polacy prowadzili z Niemcami.
W 68 minucie na tablicy był już remis, za sprawą rzutu karnego wykonywanego przez Toniego Kroosa. Podyktowany on został po faulu w polu karnym, którego dopuścił się Głowacki. Za faul ujrzał on żółty kartonik.
Tym razem trybuny jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ucichły. W 76 minucie Szczęsny fenomenalnie sparował piłkę na poprzeczkę po mocnym uderzeniu, dobrze dysponowanego tego dnia Schurlle.
Niemcy byli w natarciu, Polacy dość rozpaczliwie bronili się przed kolejnymi atakami. W 81 minucie sytuacja zrobiła się jeszcze gorsza po drugiej żółtej kartce Głowackiego. Sfaulował on Goetze i musiał opuścić boisko.
Wydawało się, że remis będzie sukcesem w tym meczu, jednak za sprawą dobrego wyjścia w uliczkę Brożka, bramkarz Niemiec ratował się faulem. Kibice na PGE Arena ujrzeli drugi rzut karny. Tym razem serca biły mocniej, gdyż wykonywać mieli go Polacy na tablicy widniała już 90 minuta gry. Do piłki podszedł Błaszczykowski i ze spokojem posłał ją do siatki.
Sędzia doliczył 3 minuty, które miały spowodować że zespół przejdzie do historii polskiej piłki nożnej. Jak się jednak okazało, nie przejdą. W ostatniej akcji meczu, rajd przeprowadził Muller i po ziemi wzdłuż pola karnego dograł do Cacau. Chwilę później arbiter zakończył mecz. Końcowy wynik 2:2.
Na brawa zasłużyli na pewno Szczęsny, poprzez kapitalne obrony klasy światowej oraz strzelcy obu bramek: Lewandowski i Błaszczykowski. Na minus z pewnością Wawrzyniak i Głowacki. Odnotować też trzeba dobry występ debiutanta w polskiej ekipie- Damiena Perquisa. Gracz Sochaux po tym jak dostał obywatelstwo zagrał od pierwszej minuty w meczu z Niemcami i wypadł poprawnie.
Reasumując trzeba przyznać, że piłkarskie porzekadło się ponownie sprawdziło. "wszyscy grają, a na koniec i tak zwyciężają Niemcy". Smutne, ale niestety prawdziwe. Redakcja Espanioli gratuluje Polakom remisu i momentami dobrej gry, budzącej coraz większe nadzieje na przyszłość